Żużel. Czy Mariusz Staszewski udźwignie wyzwania w Częstochowie?

Żużel. Czy Mariusz Staszewski udźwignie wyzwania w Częstochowie?
Żużel to nie tylko zawodnicy, kibice, czy prezesi klubów. Podstawą każdej drużyny, jest z całą pewnością odpowiedni trener. Co rozumiemy przez słowo odpowiedni? Prawdopodobnie każdy z nas zdefiniuje to inaczej, ale znaczna część oczekiwań wobec głównodowodzących żużlowych drużyn będzie podobna.
Dobry kontakt z zawodnikami, umiejętność działania pod presją, znajomość regulaminu, tworzenie odpowiedniej atmosfery i oczywiście jak najlepsze wyniki. To z całą pewnością zaledwie skrawek wymagań, jakie stają przed trenerem żużlowej drużyny. Spełnienie części z nich z reguły nie stanowi wyzwania, z innymi zaś wcale nie jest tak łatwo. Z całą pewnością wie o tym niedawny gość naszego magazynu – Mariusz Staszewski.
Do 2015 roku żużlowiec, a następnie trener, przez prawię dekadę współpracował z drużyną, z Ostrowa Wielkopolskiego. Przez lata współpracy przeszedł z ostrowskim klubem przez wszystkie szczeble polskich rozgrywek żużlowych. Pomimo iż efekty nie zawsze były takie, jakich spodziewaliby się włodarze oraz sympatycy TŻ Ostrovii, to Mariuszowi Staszewskiemu z całą pewnością nie brak doświadczenia. W sezonie 2025 po raz pierwszy zdecydował się on poprowadzić inną drużynę.
Jeden i to niestety nawet nie „przyzwoity” sezon spędziła ostrowska drużyna w szeregach PGE Ekstraligi. Na zapleczu najwyższego poziomu polskich rozgrywek żużlowych, ostrowianie najczęściej wypadali całkiem dobrze, jednakże po wywalczonym w 2021 roku awansie, jeden sezon potyczek z Ekstraligowcami pozostawił niemały niesmak wśród sympatyków tejże drużyny. O wielką porażkę standardowo obwiniano wszystkich po kolei, zarządców, żużlowców, a czasami i samego trenera. Nie zrażony krytyką Mariusz Staszewski nie zrezygnował ze swojej roli i przez dwa kolejne lata starał się odzyskać zaszczyt ścigania wśród najlepszych.
Pomimo iż w ubiegłym sezonie ostrowianie zaszli dość daleko, to na możność ponownego występowania w PGE Ekstralidze jednak czegoś zabrakło. Chociaż drużyna z Ostrowa pozostaje na kolejny rok na średnim szczeblu polskich rozgrywek żużlowych, to trener Staszewski zdecydował się na samodzielny powrót w ekstraligowe szeregi. W jego opinii, prowadzenie drużyny na każdym z poziomów oferowanych w polskim sporcie żużlowym nie jest specjalnie zróżnicowane.
– Moim zdaniem nie widzę aż tak wielkich różnic jeśli chodzi o posadę menedżera między pierwszą a drugą ligą, żeby to były takie różnice regulaminowe, czy organizacyjne, żebym się czegoś musiał uczyć.
Podobieństwo na każdym poziomie naszych rodzimych żużlowych zmagań jest niewątpliwie. Mariusz Staszewski ma jednak pełną świadomość tego, że największym rozliczeniem trenerskich poczynań, jest oczywiście wynik drużyny. – Wiadomo, że oceni mnie wynik. To też jest wytyczna tego, w jakiej formie będą moi zawodnicy. Ale tak jak mówię, czy to jest doświadczenie pierwszoligowe, czy ekstraligowe, to regulamin jest podobny, zawodnicy też jeżdżą w lewo, startują ze startu stojącego.
Osiąganie satysfakcjonujących wyników, choćby podyktowane jak najbardziej ambitnymi założeniami, nie zawsze przychodzi łatwo i z całą pewnością wiąże się z nie lada presją. Oczywiście ciąży ona tak samo na trenerze, jak i na desygnowanych przez niego, do ścigania, żużlowcach. Doświadczony były zawodnik i obecny menedżer doskonale wie, że „ciśnienie” w trakcie sezonu jest nieuniknione, a największą sztuką jest odpowiednio sobie z nim poradzić.
– Jeżeli drużyna ma ambitne cele, czy to jest druga liga i celem jest awans, czy pierwsza liga i celem jest awans, to presja wyniku zawsze jest duża. Poza tym z doświadczenia zawodniczego też jeździłem chyba na drugim poziomie rozgrywkowym, więc presja jest i z nią trzeba sobie poradzić i tyle.



- Żużel. Transmisja finału DMPJ na żywo! Wiemy gdzie oglądać
- Żużel. Fantastyczny i rekordowy finał PGE Ekstraligi! Pres Toruń – Motor Lublin z największą liczbą mijanek w tym sezonie!
- Liga szwedzka. Vastervik Speedway mistrzem Szwecji! Hansen bohaterem ostatniej gonitwy
- Wybrzeże Gdańsk na dłużej w KLŻ! Właściciel nie krył złości po finale
- Żużel. Co ze zdrowiem Marcina Nowaka? Stal Rzeszów zabiera głos