Sparta Wrocław słabo weszła w finałowe spotkanie! Prezes liczył na mocniejszą walkę

Sparta Wrocław słabo weszła w finałowe spotkanie! Prezes liczył na mocniejszą walkę
Wyjątkowo poniedziałek przyniósł nam emocje w PGE Ekstralidze. 7 października odbył się ostatni mecz najlepszej żużlowej ligi świata w sezonie 2024. Przy Alejach Zygmuntowskich Orlen Oil Motor Lublin podejmował Betard Spartę Wrocław. W rewanżowym meczu finałowym to lublinianie byli wyraźnie lepsi i przypieczętowali trzeci z rzędu tytuł mistrzowski. Zaraz po meczu głos na temat występu drużyny zabrał prezes drużyny z Wrocławia Andrzej Rusko.
Betard Sparta Wrocław drugi rok z rzędu mierzyła się w finale z lubelskim Motorem. Wszyscy doskonale pamiętają, jak zdziesiątkowana kontuzjami była wrocławska drużyna rok temu. Teraz ponownie żółto-czerwoni musieli zmagać się z kontuzjami swoich zawodników i nie mogli walczyć o złoto w najlepszym możliwym składzie. Pytany o wynik w Magazynie PGE Ekstraligi na antenie Canal+ Sport tak odpowiadał sternik wrocławskiego klubu.
– Myślę, że tak, bo jednak srebrny medal, druga drużyna, to jest pierwszy przegrany, także wiemy świetnie, że mierzyliśmy wyżej, ale co zrobić. Takie jest życie. Mnie marzy się osobiście, żeby w końcu móc walczyć o tytuł mistrza w pełnym składzie, bo drugi sezon z kolei jedziemy niepełną drużyną i to jest dla nas trudne – mówił Andrzej Rusko.
Żużel jest bardzo kontuzjogennym sportem, o czym wrocławianie po raz kolejny mogli się przekonać. Jak wspomina sam prezes, trzeba radzić sobie z tym, co przynosi los. Działacz Sparty wspomniał jednak, że Orlen Oil Motor Lublin jest bardzo mocną drużynę i należy im się szacunek oraz gratulacje za to, co dokonali.
– Zdaje sobie sprawę, że życie płata różnego rodzaju niespodzianki i trzeba sobie z tym radzić. Motor Lublin jest niewątpliwie bardzo mocną drużyną i należą im się gratulacje. Świetnie spasowani na swoim torze i bardzo groźni, ale poczekamy rok – powiedział prezes Sparty na antenie Canal+ Sport.
Początek meczu pokazał już, kto tego dnia jest lepszą drużyną. Pierwsza seria należała praktycznie w całości do gospodarzy, którzy po 4 wyścigach prowadzili już 18 do 6. Trzy z pierwszych czterech gonitw zakończyły się podwójnym zwycięstwem Koziołków, co niejako ustaliło już przebieg meczu pod kontrolą gospodarzy. Tak o początku swojej drużyny wypowiadał się Adnrzej Rusko.
– Byłem zły i to powiem szczerze nawet bardzo zły, jednak liczyłem, że uda nam się nawiązać tutaj bardziej wyrównaną walkę, a nie, że będziemy wyniki 1:5 na początku – przyznał.
Na torze poniedziałkowego wieczora nie zobaczyliśmy wielu efektownych mijanek. Wyścigi miały raczej podobny przebieg, a po starcie najczęściej zawodnicy od razu kierowali się do krawężnika, który był najskuteczniejszą linią tego dnia. Do tego odniósł się również Andrzej Rusko, który przyznał, że lepsze widowisko byłoby, gdyby było więcej ścieżek do wyprzedzania.
– Trudno mówić o przespaniu. Po prostu długo może się dopasowywaliśmy do toru, a tor był, ja rozumiem, że to jest już październik, może nie tak zawsze łatwo przygotować tor, ale w sumie to był start i krawężnik. Przede wszystkim chodzi o to, że było mało ścieżek do ścigania. W którymś momencie pomyślałem sobie: Szkoda, że nie ma Phila Morrisa, bo on może by wjechał broną i uruchomił dużą. Myślę, że Lublin spokojnie wygrałby ten mecz dzisiaj, gdyby było wiele ścieżek do ścigania, a widowisko dla kibiców i dla telewidzów byłoby dużo bardziej ekscytujące.


- Unia Leszno dokonała niemożliwego! Trener skomentował spektakularny powrót [Wideo]
- Żużel. Gwiazdy przyjadą do Ostrowa! Ujawniono pierwsze nazwiska na liście
- DMPJ. Wilki Krosno najlepsze w Lublinie! Świetny występ Pawełczaka
- Tauron SEC w Pardubicach. Znamy listę startową ostatniej rundy
- Polonia Bydgoszcz nie wytrzymała ciśnienia „Nie da się ukryć, że zaczęło się robić nerwowo”