Piotr Pawlicki wspomina kontuzję. „Siadło mi na głowie. Było bardzo ciężko”

Piotr Pawlicki zdradza kulisy udanego sezonu. Opowiada, że jeździł z bolącymi żebrami
Był 29 czerwca, w dziewiątym biegu meczu między Innpro ROW-em Rybnik a Krono-Plast Włókniarzem Częstochowa doszło do wypadku. Na wejściu w pierwszy łuk otarli się o siebie Piotr Pawlicki i Chris Holder. Chwilę później Polak zderzył się z drużynowym kolegą Madsem Hansenem i obaj runęli na tor. Na tor wjechały dwie karetki, a sytuacja wyglądała bardzo groźnie.
Hansen wstał o własnych sił i podreptał w kierunku parku maszyn, żeby wziąć udział w powtórce. Pawlickiego karetka zabrała do szpitala. Gdy trochę doszedł do siebie, napisał na Facebooku, że złamał cztery żebra i ma powiększającą się odmę płucną.
30-letni żużlowiec pauzował przez miesiąc. Włókniarz stracił na tym swojego najlepszego zawodnika. W tym momencie sezonu Pawlicki znajdował się na przykład na pierwszym miejscu w ligowej klasyfikacji zawodników, którzy najczęściej wyprzedzali rywali na trasie. Konkurować nie mógł z nim nawet wspaniały Bartosz Zmarzlik.
Pawlicki junior dowoził też kapitalne zdobycze punktowe. Między trzecią a piątą kolejką ani razu nie zszedł poniżej bariery piętnastu oczek w meczu – tak było z Gezet Stalą Gorzów, z Pres Grupa Deweloperska Toruń i Innpro ROW-em Rybnik. Kontuzja oczywiście go wyhamowała, wrócił w sierpniu, z Bayersystem GKM-em Grudziądz uciułał tylko sześć punktów.
Żużel. Wilki Krosno nie zwalniają tempa – gwiazda drużyny zostaje w zespole Wilków!
– Mocno musiałem przepracować kontuzję. Taka sytuacja, jak mnie spotkała na torze w Rybniku, dosyć mocno siadła mi na głowie. W pierwszych jazdach po powrocie do zdrowia było bardzo ciężko. Męczyłem się. Jeździłem z bolącymi żebrami. Połamane żebra, przebite płuco – potrzebowałem więcej czasu, żeby wrócić do pełnej sprawności. Próbowałem jakoś bardziej się osłonić, ale w Grudziądzu wybuchła mi kamizelka, musiałem ją szybko ściągnąć, więc pomyślałem sobie, że nie będę już sobie tym głowy zatruwał i wróciłem do tego, co działało – opowiadał Pawlicki w rozmowie na oficjalnej stronie Ekstraligi.
W play-down ze Stalą Gorzów wyglądał już równie dobrze, jak na początku sezonu. Szczególnie w rewanżu, w którym trzy razy biegi finiszował na pierwszym miejscu, a w ostatnim wyścigu, tym zamykającym sezon i pieczętującym utrzymanie, wraz z Jasonem Doylem skombinowali 5:1.
– To był bardzo dobry sezon w moim wykonaniu. Trochę się odświeżyłem. Końcówka mi się udała, wyglądałem jak w najlepszych momentach jeszcze przed kontuzją. Po niej już nie ma śladu. Generalnie, to był trudny, pechowy sezon dla Włókniarza, ale ostatecznie pokazaliśmy, że nasze miejsce jest w Ekstralidze – podsumował Pawlicki.
Rok 2025 skończył na dziewiątym miejscu w rankingu żużlowców Ekstraligi, ze średnią biegopunktową 2,177 i dwudziestoma trzema wygranymi biegami.



- Tauron SEC w Pardubicach. Znamy listę startową ostatniej rundy
- Polonia Bydgoszcz nie wytrzymała ciśnienia „Nie da się ukryć, że zaczęło się robić nerwowo”
- Znamy listę startową Speedway Grand Prix 4, czyli mistrzostw świata przyszłych gwiazd żużla. Nie ma na niej Polaków
- Znamy kadry na Speedway of Nations w Toruniu! Reprezentacja Polski zdobędzie pierwsze złoto?
- Stal Gorzów Wielkopolski: Przewodnik po klubie- wrzesień 2025