Żużel. Nie odchodzi mimo porażki. Jasno mówi o Wybrzeżu Gdańsk: „Ten klub ma potencjał”

Lech Kędziora po finale jasno mówi o Wybrzeżu Gdańsk. „Nie zamierzam się poddawać”
Mimo gorzkiego zakończenia sezonu Lech Kędziora nie zamierza opuszczać Trójmiasta. Po dramatycznym finale, w którym Wybrzeże Gdańsk wypuściło z rąk awans w ostatnich wyścigach, szkoleniowiec przyznał, że po meczu rozdzwoniły się do niego telefony z całej Polski. – Prezesi i działacze dzwonili, żeby wyrazić współczucie po tak frajersko przegranym finale. Ja z Gdańska na razie nigdzie się nie ruszam – podkreślił.
Wybrzeże Gdańsk: bez rewelacji, ale z nadzieją w przyszłość
Doświadczony trener, który został wyróżniony tytułem Ligowca Sierpnia 2025 roku, wziął udział w nietypowym wywiadzie dla serwisu trojmiasto.pl, odpowiadając na pytania kibiców. Wspominał m.in. swoje najlepsze chwile jako zawodnik i szkoleniowiec. – Finał Indywidualnych Mistrzostw Polski w 1984 roku to dla mnie coś wyjątkowego, nawet mimo słabszego wyniku. Awansowałem tam jako zawodnik II ligi, co już było sukcesem – powiedział. Przyznał też, że po niedawnym finale trudno mu wracać do przeszłości: – Proszę wybaczyć, ale po tej porażce nie jestem w nastroju do wspomnień.
Żużel. Max Fricke triumfuje w 73. Turnieju o Łańcuch Herbowy! Musielak i Łaguta na podium
Żużel. Martin Vaculik zmienia klub! Kibice przecierają oczy ze zdumienia
Kędziora odniósł się również do kwestii szkolenia młodzieży w Gdańsku. Część kibiców zarzucała klubowi zaniedbania w tej dziedzinie, jednak trener odpiera te głosy.
– Wręcz przeciwnie. W tym roku mieliśmy dziesięciu adeptów, z czego pięciu zdało licencje. Trzeba pamiętać, że żużel to drogi i bardzo wymagający sport. To nie jest zabawa, tylko ogrom pracy i wyrzeczeń – zaznaczył szkoleniowiec.
Wybrzeże Gdańsk bez zmiany szkoleniowca
W rozmowie padło także pytanie o Bartosza Tyburskiego. – Bartek zdecydował się zakończyć przygodę z żużlem. To młody, zaradny chłopak, który na pewno poradzi sobie w życiu – odpowiedział trener. Zapytany o początki swojej pracy w Gdańsku, w latach 1999–2000, nie ukrywał, że tamte czasy były zupełnie inne. – Wtedy w żużlu wiele rzeczy robiło się „na słowo”. Teraz to inny świat – więcej profesjonalizmu, pieniędzy i technologii. Ale jedno się nie zmieniło – żeby wygrywać, trzeba trzymać gaz i nie szukać wymówek. Chociaż przegrany finał mocno zabolał, Kędziora nie zamierza rezygnować. – Nie brakuje głosów, że to był sezon stracony, ale ja patrzę w przyszłość. Ten klub ma potencjał, a my zrobimy wszystko, by wrócić silniejsi – zapewnił.



- Żużel. Dlaczego Jacek Ziółkowski klęknął przed Hampelem? „Takich już nie tworzą”
- Żużel. Jak PRES Toruń zdobył złoto? Ilona Termińska: „To drużyna, nie zbiór indywidualności”
- Żużel. Nie odchodzi mimo porażki. Jasno mówi o Wybrzeżu Gdańsk: „Ten klub ma potencjał”
- Żużel. Już w niedzielę 2. odcinek serialu „Jazda o złoto. Żużel na podsłuchu”!
- Żużel. Dlaczego Protasiewicz naprawdę odszedł z Falubazu? „Ci pseudoeksperci byli, są i będą”