Przejdź do treści
Aktualności żużlowe | Best Speedway TV/FIM Speedway Grand Prix - SGP / SEC / SON / SWC

Mistrz był, formy nie było. Jason Doyle rozczarował w Manchesterze

fot. Taylor Lanning
📅 15 czerwca 2025    🕒 12:23    ⏱ 2 min czytania

Jason Doyle powrócił po kontuzji! Grand Prix w Manchesterze nie poszło po jego myśli

Podczas piątkowej i sobotniej rundy cyklu Speedway Grand Prix w Manchesterze kibice po raz pierwszy od 25 maja zobaczyli na torze Jasona Kevina Doyle’a. Australijczyk wrócił po groźnym upadku w meczu Krono-Plast Włókniarza Częstochowa z Stelmet Falubazem Zielona Góra, jednak jego powrót nie wyglądał tak, jak mógłby sobie wymarzyć były mistrz świata z 2017 roku.

W piątek, 13 czerwca Doyle rozpoczął dzień od kwalifikacji, gdzie wygrał swoją parę z Fredrikiem Lindgrenem. Chwilę później musiał jednak uznać wyższość Bartosza Zmarzlika. Po kwalifikacjach wybrał numer startowy 13, który okazał się wyjątkowo pechowy. Australijczyk zdobył zaledwie 4 punkty (1,0,1,2,0) i zajął 14. miejsce, wyprzedzając jedynie Andersa Thomsena i Andrzeja Lebiediewa.

Sobota miała być dniem poprawy. Nowy dzień, nowe nadzieje – tak mogło się wydawać. Niestety, rzeczywistość okazała się jeszcze bardziej brutalna. Wylosowano mu numer 12, a Doyle zdobył tylko 3 punkty (0,1,0,0,2), które dorzucił do klasyfikacji generalnej. Jechał wyraźnie bez energii, często był mijany na dystansie, a jego motocyklowi brakowało prędkości. Australijczyk był po prostu wolny.

Tym bardziej może żałować, że właśnie te dwie rundy były dla niego szczególne – w piątek i sobotę wystartował po raz 99. i 100. w cyklu Grand Prix. Przez te wszystkie lata Jason Doyle wygrał 7 rund, 23 razy stawał na podium, z czego aż 7 razy w swoim mistrzowskim sezonie 2017. W Manchesterze nie dorzucił do tej kolekcji niczego – poza pytaniem: czy jeszcze wróci do formy z początku sezonu?

Google News Best Speedway Tv
Obserwuj nas na Google News, codziennie najnowsze informacje. Bądź z Nami
Motor Lublin
Fot. Paweł Wilczyński
Jason Doyle zabrał głos!
Fot. Jakub Malec

Autor tekstu:

Aleksander Osowski

Zobacz wszystkie artykuły autora

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *