Janusz Kołodziej zachwala Piotra Pawlickiego i ocenia ostatnie zawody MPPK

Janusz Kołodziej zachwala Piotra Pawlickiego i ocenia ostatnie zawody MPPK
W ostatnią, niedziele byliśmy widzami finału Mistrzostw Polski Par Klubowych na torze w Poznaniu. Zwycięską drużyną okazał się Motor Lublin, na drugim miejscu po biegu dodatkowym uplasowała się Fogo Unia Leszno, a na ostatnim stopniu podium stanął GKM Grudziądz. Janusz Kołodziej na swojej facebookowej stronie na gorąco opowiedział o zawodach.

Janusza nie widzieliśmy od początku zmagań, ponieważ był on zmieniany przez Piotra Pawlickiego. Zawodnik przyznał, że od paru dni nie czuje się najlepiej i takie rozwiązanie było zaplanowane jeszcze przed rozpoczęciem zawodów. Jednak przez stłuczony w biegu palec Doyle’a nie było innej opcji jak pojawienie się Kołodzieja na torze.
Zawodnik drużyny z Leszna potwierdził, że przez późne wejście w turniej miał problem z odnalezieniem odpowiednich ustawień, jednak po drugim swoim biegu znalazł odpowiednie ustawienia przywożąc dwukrotnie dwa zwycięstwa. „Udało się świetnie zakończyć zawody. Duża tutaj zasługa i pomoc Piotrka Pawlickiego, bo on zrobił świetną robotę i przede wszystkim to jego zasługa dzisiaj„ – powiedział Kołodziej.
Janusz otwarcie mówi o tym, że trudno było znaleźć dobre ustawienia i by dopasować się do panujących warunków, trzeba było się napracować. Przede wszystkim nie sprzyjała pogoda, ponieważ panuje jeszcze dość chłodna temperatura, a motocykle zachowują się w taką pogodę zupełnie inaczej, a zawodnik jak to bywa na początku sezonu jeszcze nie tak silny jak w zasadniczej części sezonu.
źródło Facebook Janusza Kołodzieja / fot. Łukasz Wilk
- Znamy kadry na Speedway of Nations w Toruniu! Reprezentacja Polski zdobędzie pierwsze złoto?
- Stal Gorzów Wielkopolski: Przewodnik po klubie- wrzesień 2025
- Gdzie oglądać finał Speedway Grand Prix w Vojens?! Plan transmisji na najbliższe dni
- Spartę Wrocław zawiedli liderzy. Za mało punktów Kurtza, Łaguty i Janowskiego, fatalny Bewley
- Liga szwedzka. Vastervik i Smederna w finale! Kolejny komplet Lamberta