Janusz Kołodziej szokuje: Gdybym upadł, to być może będzie to mój ostatni wyścig w życiu

Janusz Kołodziej szokuje: Gdybym upadł, to być może będzie to mój ostatni wyścig w życiu
Fogo Unia Leszno pokonała na własnym obiekcie ZOOleszcz GKM Grudziądz 47:43. Leszczynianie dopisali dwa punkty do ligowej tabeli, ale nici z walki o punkt bonusowy. Musieli się oni bardziej skupić na obronie dwóch punktów, aniżeli walki o trzeci. Zawiódł lider Unii, Janusz Kołodziej, który jednak przyznał w pomeczowej mixzone, że nie jest w pełni gotowy do ścigania.
Doświadczony żużlowiec zgromadził przy swoim nazwisku tylko sześć punktów w pięciu startach. Tylko raz wygrał, a dwukrotnie przyjeżdżał do mety na ostatnim miejscu. Powiedzieć, że był to występ poniżej oczekiwań, to jak nie powiedzieć nic. Zawodnik podczas Magazynu PGE Ekstraligi na antenie Canal+ przyznał jednak, że wolałby już teraz zakończyć sezon.
– Dzisiaj były troszeczkę trudniejsze warunki i sobie z nimi nie poradziłem. Dzisiaj jest dużo złości we mnie. Wiadomo, fajnie, że wygraliśmy te zawody, natomiast liczyliśmy na trochę więcej. Dla mnie, żeby dzisiaj dobrze pojechać, najlepiej byłoby skończyć ten sezon i dopiero wystąpić w następnym — powiedział zupełnie szczerze Kołodziej.
Prowadzący studio Michał Mitrut od razu podłapał temat następnego sezonu i zapytał zawodnika, czy niezależnie od kwestii spadku i utrzymania, spędzi go w Lesznie. Wola żużlowca w tej kwestii jest znana.
– Mam taką nadzieję, ale na to jeszcze poczekajmy.
Janusz Kołodziej następnie rozwinął swoją wypowiedź o obecnym stanie zdrowia i tym, jak wpływa on na jego jazdę na motocyklu. Okazuje się, że lider Unii ma ogromne problemy i zmaga się z wieloma ograniczeniami, które zresztą dobrze znający Kołodzieja kibice dostrzegają nawet z trybun. Ich ulubieniec musi brać wiele leków, by w ogóle móc przezwyciężyć ból i jeździć po torze żużlowym.
– Jak ktoś dobrze widzi, jak ja jadę nawet na tym motocyklu, to widzi, że to nie jestem ja […] Problem mam z tym, że nie mogę jechać tak jak wcześniej. Mam duże ograniczenia w tej ręce, w tym barku. Od dwóch i pół miesiąca praktycznie budzę się z bólem, żeby jechać, muszę być nafaszerowany tabletkami, ale nie chcę też zwalać na to winy. Jest też tak, że każdy powinien dobrze jechać, ja po prostu sobie nie poradziłem w tych warunkach […] Dzisiaj lepiej chyba by było, gdyby Smyku (Bartosz Smektała – dop.red.) pojechał za mnie, nie spodziewałem się, że tak będzie — powiedział w pomeczowej mixzone Janusz Kołodziej.
Szokujące było każde kolejne zdanie, które wypływało z ust zawodnika. Dodał on, że bardzo boi się każdego kolejnego upadku i niezwykle zwraca uwagę na swoje bezpieczeństwo na torze, ponieważ ryzykuje on nawet zakończeniem kariery żużlowej.
– Jedno, na co muszę uważać, co może wczoraj zauważyliście, że ciągle się oglądałem za siebie, muszę uważać na wypadki. W tym momencie gdybym upadł, to być może będzie mój ostatni wyścig w życiu.
Zapytany o ewentualną zmianę decyzji dotyczących kolejnych startów, czy też odpuszczenie niektórych spotkań na rzecz tych najważniejszych, Kołodziej nie owijał w bawełnę, mówiąc, że decyzja niejako już zapadła, skoro oglądamy go na torze.
– Trzeba było pójść albo w lewo, albo w prawo. Czyli albo zakończyć, albo kontynuować do końca — powiedział.
Na sam koniec Michał Mitrut zapytał Janusza Kołodzieja, czy jest w stanie zagwarantować, że pojedzie w każdym z pozostałych spotkań do końca sezonu. Odpowiedź była wymowna.
– Nie potrafię na to pytanie odpowiedzieć — zakończył niezbyt optymistycznie Kołodziej.


Dołącz do nas na Facebooku – kliknij TUTAJ
- Polonia Bydgoszcz nie wytrzymała ciśnienia „Nie da się ukryć, że zaczęło się robić nerwowo”
- Znamy listę startową Speedway Grand Prix 4, czyli mistrzostw świata przyszłych gwiazd żużla. Nie ma na niej Polaków
- Znamy kadry na Speedway of Nations w Toruniu! Reprezentacja Polski zdobędzie pierwsze złoto?
- Stal Gorzów Wielkopolski: Przewodnik po klubie- wrzesień 2025
- Gdzie oglądać finał Speedway Grand Prix w Vojens?! Plan transmisji na najbliższe dni