Bartosz Zmarzlik się tłumaczy! Warszawski tor znów zaskoczył

Bartosz Zmarzlik się tłumaczy! Warszawski tor znów zaskoczył
Bartosz Zmarzlik ma za sobą ciężką rundę Speedway Grand Prix na PGE Narodowym w Warszawie. Indywidualny pięciokrotny mistrz świata do drugiej rundy przystępował jako lider klasyfikacji generalnej, jednak początek zawodów Polaka był kompletnie do zapomnienia. Gdyby nie fakt nowego systemu, w którym w walce o finał po fazie zasadniczej jest dziesięć zawodników, to w boksie 30-latka mogłoby się zrobić gorąco. To wszystko z powodu tylko jednego punktu po dwóch seriach. Zawodnik Orlen Oil Motor Lublin wytłumaczył nam swoje problemy z początku zawodów.
„Jak już troszeczkę łapaliśmy start i coś ruszyliśmy, zmieniliśmy – kompletnie nic. Nic nie działało. No i to tak cały wieczór. W czwartym i piątym biegu było lepiej, bo delikatnie zmieniliśmy ustawienia. Na półfinał poprawiliśmy je w tę samą stronę i już odcięło. Naprawdę uwierzcie mi, że margines błędu w ustawieniach jest tak mały, że jak spośród czterech kluczowych spraw: dyszy, zapłonu, zębatki, długości motocykla nie trafisz z czymkolwiek – nie ma cię nagle w takiej stawce. Tym bardziej na takim torze”.
Następne biegi wyglądały jednak dużo lepiej, o czym świadczą punkty Zmarzlika w trzech następnych startach, mianowicie (2,3,3). Mimo tego u wychowanka Stali Gorzów dalej było widać, iż nie był do końca zadowolony ze swojej prędkości. Finalnie na koniec fazy zasadniczej 30-latek zajął lokatę, która w półfinałach pozwoliła mu wybierać, jako drugiemu. W półfinale pięciokrotny mistrz świata musiał zadowolić się trzecią lokatą, uznając wyższość Dominika Kubery i Andrzeja Lebiediewa. Tak podsumował drugą część zawodów.
„Korekta w motocyklu nie była najlepsza. Nie tylko podczas tych zawodów borykaliśmy się z ustawieniami. Codziennie na żużlu jest to naprawdę kluczowe i gdzieś tam wiadomo, aspekty niektóre jeździeckie jak np. taki tor, nie dają możliwości, z których można korzystać. Po prostu nie ma na to czasu tutaj, bo akurat w Warszawie jest bardzo mały obiekt. Gdzieś można więcej sobą nadrobić, a gdzieś mniej. Ogólnie rzecz biorąc, to miałem wielki problem, aby przez cały wieczór coś znaleźć. No ale taki jest żużel”.
Jak wiadomo tor w Warszawie, należy do grupy torów jednodniowych, które cechują się dużą różnorodnością. Podczas jednych zawodów możemy oglądać fantastyczne mijanki, by rok później decydował tylko start. W tym roku tor skrócono i poszerzono, co miało otworzyć zawodnikom nowe ścieżki. Bartosz Zmarzlik na temat toru wypowiedział się, używając następujących słów.
Żużel. Groźny upadek w Lesznie! Antoni Mencel odwieziony do szpitala!
U24 Ekstraliga. Historyczne zwycięstwo ROW-u Rybnik! Pokonali Włókniarza Częstochowa
„Tory co roku są podobne, jednak niesamowite na tym obiekcie jest to, że co roku działa tutaj coś innego. I tak – jak coś złapiesz, próbujesz, to się okazuje, że kompletnie nie działa. Zakładasz to, co w ogóle kiedyś nie działo – raptem działa. Przynajmniej tak jest w moim przypadku. Ciężko znaleźć jakiś półśrodek”. – mówił Bartosz Zmarzlik dla Ekstraligi.
Obecnie Polak zajmuje drugie miejsce w przejściowej klasyfikacji cyklu Speedway Grand Prix, będąc za plecami debiutanta Brady’ego Kurtza. Następne zawody odbędą się już 31 maja na torze w Pradze. To już wtedy na popularnym „Markecie” Bartosz Zmarzlik będzie próbował zbliżyć się do Australijczyka. Warto dodać, iż kolejne rundy, czyli czwarta i piąta odbędą się na domowym obecnie Kurtza, czyli torze w Manchesterze, co tylko dodaje emocji w wyścigu o złoty medal.



- Stal Gorzów Wielkopolski: Przewodnik po klubie- wrzesień 2025
- Gdzie oglądać finał Speedway Grand Prix w Vojens?! Plan transmisji na najbliższe dni
- Spartę Wrocław zawiedli liderzy. Za mało punktów Kurtza, Łaguty i Janowskiego, fatalny Bewley
- Liga szwedzka. Vastervik i Smederna w finale! Kolejny komplet Lamberta
- Moonfin Malesa Ostrów ogłasza kolejny transfer! Jest następny powrót do klubu w tym okienku